Dzisiaj była klateczka, przedramię, łydki, skośne i górne brzucha.
Klatka nieziemsko spompowana, łydki i przedramię też.
Brzuch zrobiłem tylko górną część, bo na skośne nie mogłem wykminić nic...
Tzn. próbowałem 2cw i oba ni w dupę ni w oko, muszę to ogarnąć, ale na next trening już będzie ok.
Dzisiaj dziennik taki nietypowy bo mam załamanie nerwowe i się rozczulam nad sobą
Uspokuj się ,wyśpij i bedzie lepiej
Siemano!
Mówię wam... dzisiaj były nogi, jakbyście mnie zobaczyli po treningu...
pieczenie, ból, krew(bez kitu)
Ale jestem zadowolony, jedno ćwiczenie nie poszło po mojej myśli ale już wiem gdzie błąd zrobiłem
to co ty robiłeś że było pieczenie ,ból, krew
Pieczenie było bo były 3 ćwiczenia na czworogłowe i 3 na dwugłowe no i pieczenie było po każdej serii, a ból już na koniec ćwiczenia...
Czworogłowe jak robiłem spilit squat to pękał...
A krew była przez to(jak wcześniej wspomniałem) jedno ćwiczenie nie pykło...
Ale co do bólu i pieczenia mięśnia to mi się tam podobało...
Ja np jak mam zakwasy to się ciesze
Przynajmniej wiem, że trening był dobry i że rosnę
podobno ze zakwasy nie sa takie dobre<gdizes tak czytałem, ale ile w tym prawdy to ch*j wie>
Nie są dobre, bo upośledzają ruchy i nie ma w mięśniach tyle siły.
Tak, nie są dobre wtedy kiedy trzeba iść znó na trening.
Ale one przy dobrym treningu(większe/mniejsze) są nieuniknione.
A dzisiaj mam na nogach takie żę wstać z krzesła nie mogę, wszystko jest spowodowane zbyt dużym odpoczynkiem od nóg.
Ale wracam